Brytyjczycy wiedzą, jak kręcić dobre filmy!

0
456
Brytyjczycy wiedzą, jak kręcić dobre filmy!

Współczesne kino zostało do cna opanowane przez Hollywood, a coraz częściej zabierają się za nie również Chińczycy. Choć europejskie filmy nie cieszą się aż tak dużą popularnością na całym świecie, to właśnie Stary Kontynent jest kuźnią talentów i miejscem, w którym powstało wiele wybitnych arcydzieł kinematografii. Wielka Brytania nie jest pod tym względem wyjątkiem. Brytyjczycy też potrafią kręcić dobre filmy!

Ken Loach i nurt kina społecznego

Europejska kinematografia słynie z zaangażowania w istotne problemy społeczne. Zajmował się tym już włoski neorealizm oraz późniejsze dzieła takie jak „Ręce nad miastem” (1963). Wielka Brytania też ma mistrza kina społecznego – jest nim Ken Loach, który tworzy od wczesnych lat 60.

Choć nakręcił on kilka bardzo znanych na całym świecie produkcji, to jego najlepszym filmem jest bez wątpienia świetny „Kes” (1969). Ta prosta i wyjątkowo przyziemna opowieść o pewnym angielskim chłopcu z biednej, robotniczej rodziny oraz jego miłości do młodego sokoła jest nie tylko smutna, ale też poruszająca. Loach w naturalistyczny sposób pokazał wszystkie wzloty i upadki angielskich robotników, których życie było wówczas nie do pozazdroszczenia. Późniejsze filmy reżysera w większości też są niezłe, ale Brytyjczyk już nigdy nie wspiął się na wyżyny umiejętności, jakie osiągnął w „Kes”.

Sprawdź także:  Candy-shop.pl – raj dla miłośników słodyczy!

„Threads”, czyli koniec świata po angielsku

Choć BBC wyprodukowała i sfinansowała produkcję „Threads”, to władze brytyjskiej telewizji pokazały go tylko raz, a potem zamknęły w archiwum. Nie ma co się dziwić – premiera filmu wywołała zbiorowy szok w Wielkiej Brytanii i doprowadziła do wzmożenia nastrojów pacyfistycznych w angielskim społeczeństwie.

„Threads” to film, który powinien zobaczyć każdy miłośnik kina. Jego reżyser, Mick Jackson, opowiada historię kilku zwykłych, przeciętnych Anglików w obliczu końca świata. Zaczyna się niewinnie, od powolnej eskalacji konfliktu między USA a ZSRR, który prowadzi do wybuchu wojny atomowej. Sekwencja ataku atomowego do dzisiaj robi ogromne wrażenie, pomimo wyjątkowo skromnego budżetu na produkcję. Jednak najmocniejsza jest druga część, która wyróżnia się brutalnością oraz skrajnym pesymizmem. Nie każdy widz polubi „Threads”, ale warto mieć ten film za sobą, bo to najlepsze artystyczne wyobrażenie wojny atomowej oraz jej skutków.

Sprawdź także:  Zakup nakładek na schody sposobem na czystość

Carol Reed i „Trzeci człowiek”

Brytyjskie kino nigdy nie mogło dorównać amerykańskiemu na gruncie konwencji noir, szczególnie gdy Alfred Hitchcock przeniósł się do USA. Jest jednak jeden film, który temu zaprzecza. „Trzeci człowiek” (1949) rozgrywa się nie w Wielkiej Brytanii, a na zamglonych ulicach austriackiego Wiednia. Główny bohater, podrzędny amerykański pisarz, zostaje wplątany w podejrzaną intrygę i musi uciekać przed zabójcami, żeby rozwiązać zagadkę i uratować życie.

„Trzeci człowiek” jest prawdopodobnie jednym z najlepszych filmów noir w historii kina. Konkurować z nim może właściwie tylko Orson Welles oraz, rzecz jasna, kultowa „Casablanca” (1942). Film Reeda daje doskonały obraz powojennej Europy – i to nie tylko pod względem wyglądu, ale też skomplikowanych stosunków społecznych.

Sprawdź także:  Pies w domu – plusy i minusy

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here